Ślubu nie będzie...


Dzisiaj odmówiłam spotkania przy kawie z chłopakiem poznanym na portalu...
Odłożyłam bukiet róż, który chciałam sobie kupić -pomyślałam, że jakaś dziewczyna poczuje szczęście kiedy wręczy je jej ukochany. Odstąpiłam znajomemu pudełko w kształcie serduszka z truskawkami myśląc jak miło zrobi się jego dziewczynie kiedy je otrzyma. To nie tak, że jestem wrogiem Walentynek. 

Jako wieczna singielka z wyboru nie mam też czego świętować. Moja dusza jest romantyczna - nie ma tu się co oszukiwać. Ja to taki Werter w spódnicy. Romantyzm to coś innego niż banalne święto. To wymysł marketingu, bo jakby mógłby być przestój między Sylwestrem, a Dniem Kobiet... Była luka, wypełnili ją. Jeśli ktoś uwielbia tę otoczkę i się jara, to jego wybór. Mnie to nie kręci.

Obojętnością darze ten dzień, to jeden z moich koszmarów jak oświadczyny na ślubie kuzyna czy w święta... Takie mało kreatywne. Teraz pewnie pojawiła się Wam myśl - "że ta to ma wymagania i temu jest sama". Zaskoczę Was ja lubię proste rozwiązania. Idealna randka czy jak to mówi, mój znajomy randka życia - to spacer, a jeszcze lepiej przejażdżka bez celu, przy ulubionej muzyce, kupiona tania kawa gdzieś po drodze... Śmiech, szczera rozmowa. Najważniejsze by pobyć ze sobą, stworzyć wspólne wspomnienia. Cóż więcej potrzeba?   


Idąc dalej nie wiem czy jestem jakaś dziwna - nie marzy mi się biała sukienka. Poważnie, ostatnie o czym marzę to zamążpójście, ślub, wesele... Może to introwertyzm, może to coś innego, ale tu nawet nie chodzi o uroczystości, imprezę... Kiedyś mi się wydawało, że w wieku dwudziestu kilku lat będę miała męża... Dzisiaj jak sobie o tym pomyśle mówiąc, że mnie to przeraża delikatnie to nie powiedzieć nic. Nie czuję potrzeby. Nie stawiam sobie tego za cel, ani tym bardziej nie uważam tego za jakieś osiągnięcie. To nie tak, że obojętność mnie pochłonęła albo wypaliła się we mnie nadzieja, że moja bratnia dusza gdzieś tam egzystuje nieświadoma jeszcze o moim istnieniu. Gorzej jak wie, że to ja, ale odwagi brakuje... Matko, a co jeśli, tak ją ośmieliłam, że teraz jest po zawodach? Chyba jedynie nie wybaczyłabym sobie gdyby się okazałoby, że szansy jej nie dałam. Piekło pewnie pełne jest takich ludzi... Wiadomo, że może kiedyś mi się zmieni podejście, pomyśle, że to jest to czego pragnę... 



Idąc dalej o związkach też mam odmienne zdanie. Tu wiem, że to też trochę skutki introwertyzmu, ale bardziej to mój światopogląd. Fascynują mnie związki na odległość. Przez tak wiele lat budowałam swoje życie sama, że teraz ciężko mi sobie wyobrazić by tak od razu kogoś wpuścić. Przyzwyczaiłam się to złe określenie, mi jest dobrze - zwyczajnie tak. Mam przyjaciół, których nie wyobrażam sobie olać, uwielbiam niedzielne obiadki z rodziną, mam wspaniałego syna, który z dumą powtarza -"że jestem najlepszą mamą na świecie" - sprawiając tym, że czuje szczęście. Nie jestem samotna, nie trzeba mnie ratować... Można do mnie dołączyć, jestem otwarta na podróż... Jedyne czego wymagam to zrozumienia.


No i tu zaczyna się historia z portalami randkowymi. Korzystam. No i to jest taka loteria... Albo olewasz kogoś albo ktoś Ciebie. Albo wieczne pisanie, albo każe Ci natychmiast przyjechać spotkać się nad jeziorem o 23 ( a ty słuchasz podcastów kryminalnych i już w głowie masz scenariusz, że typ czeka tam z łopatą, a ostatnie co zobaczysz to gwiazdy zanim Cię piaskiem zasypie). O debilach i palantach w ogóle nie będę wspominać. Są też tacy, od których bije desperacja, że tylko nuda, pracy brak, znajomych brak więc siedzą i szukają. Nie szukają nawet związku tylko uwagi... Pojawiają się też fajne postacie, które w realnym życiu okazują się ciekawe - jednak to nie to, nie czujesz tego. Nie powiem raz się zdążyło, że przez chwilę zmiękło mi serce. Ba nawet przeszła mnie myśl, że to jest to, że można by budować wspólną przyszłość. Niestety okazuje się, że półnagie dziewczyny w klubach co weekend są ważniejsze. Bywa i tak... 


To też nie tak, że mam wysokie mniemanie o sobie. Od niedawna po prostu jestem świadoma, że każdy jest wyjątkowy, wartościowy. A to, że nie każdemu się podobasz też jest ok. Zwyczajnie wiem ile jestem warta i, że chciałbyś jak te wszystkie młode dziewczyny przeżyć chociaż raz odwzajemnioną miłość... By ktoś w końcu pokazał, że mu zależy... 









Komentarze

Popularne posty