W imię zasad... A może uczuć?


Korzystając z przypływu potrzeby by się uzewnętrznić znowu pisze... Od kilku dni analizuje... Czy jeśli jesteś intro masz bardziej przesrane w życiu? Czy da się to jakoś zmierzyć?

O introwertykach już pisałam. Nie jest lekko. Życie składa się z ludzi. A ja mam tą zajebistą przyjemność, że jestem posiadaczem osobowości INFJ (introwertyk intuicyjny uczuciowiec osądzający) prościej nazywają to - Rzecznik. Nie będę Wam podsyłać tu linków i cytować regułek. Każdy kto chce znajdzie i poszerzy swoją wiedzę. 

A więc z całego wachlarzu czy tam wachlarza osobowości trafiła mi się jedną z najrzadszych... Nie wiem jak to jest z innymi, ale czuję się lekko oszukana. Bo niby mam zajebiste możliwości, ale to wszystko jakby się kupy nie trzymało. Nie wiem dlaczego mnie to wciąż dziwi. Wiadomo przecież, że to typ kontrastów.

Bo weź moralność, uczuciowość? Do tego epatyczność tak mocna, że kosmos pojąć nie potrafi. A jednak wewnętrzna potrzeba walki o własne poglądy. W imię zasad...

Tak prościej - mordy nie otworzysz, nie opowiesz co czujesz, bo bardziej chodzi o to, że ta druga osoba będzie musiała to dźwignąć. Chociaż intuicja dodana w pakiecie mówi, że możesz. Nie zdradzisz...  Prędzej niebo zapłonie. Będzie płonąc. Obawa i strach, że ktoś nie zrozumie sprawia, że nie ujawniasz niczego. No i dusisz to w sobie. A to męczy. Wręcz wyniszcza. Bo chciałoby się żeby ci życie nie spierdoliło między palcami, ale wszystko zostaje tylko w sferze wyobraźni. Czujesz się jak w błędnym kole, bo pragniesz mocno, ale inni wiecznie ważniejsi. Analizujesz, myślisz... I padasz wykończony... 

Żeby to człowiek chociaż tej intuicji się nie opierał. Ale nawet to idzie spierdolić. Ostatnio wręcz krzyczała do mnie -" NIE SŁUCHAJ KOLESIA Z INFOLINI, przecież słychać, że dopiero co wyrwałaś go z drzemki. Facet nie ma pojęcia na jakiej planecie się znajduje, a co dopiero dlaczego masz problem z kontem w banku". No i teraz po kilku godzinach analizy przyznaje jej rację. Było wcześniej rano, gość faktycznie brzmiał jakby nie widział gdzie żyje. Chyba nawet nie dotarło o co chodzi. Także brawa dla mnie. Jutro muszę jechać odkręcać sprawę osobiście do banku... A wystarczyło poczekać. To taka drobnostka. Przykładów mam morze. I nie chodzi tu, że sama sobie narobiłam kłopotu. A bardziej o to, że nawet koło czegoś takiego się obojętnie nie przejdzie. Musiałam to przeanalizować. Rozkładanie wszystkiego na części pierwsze jest serio upierdliwe. Inna istota nie zatruła by sobie myśli czymś takim. 

Teraz kolejna ironiczna część tej osobowości - tę sytuację jak i milion innych będę pamiętać przez pół życia. Lepszej miary czasowej nie wymyślę teraz. Za dwa dni wpadnę na coś zajebistego. ( Tak jest zawsze). I chociaż czasem zapomnę co miałam właśnie zrobić wchodząc do kuchni. Jestem wstanie zapamiętać tak wiele szczegółów dotyczących osoby, na której mi zależy, że nie potrafię tego sama pojąć. Więc jak ktoś Cię oleje nie da się tego wymazać. Wszelkie urazy zostają w pamięci. Wybaczanie jednak przychodzi z łatwością. Tak samo jak tłumaczenie i suprawideliwanie innych. Cechuje się ta osobowość również ogromną wyrozumiałością. Po prostu trochę tak żyjesz dla innych. Przynajmniej tak czuje. Masz pragnienia, ale jest ktoś obok w Twoim życiu np. dziecko i ono będzie NAJWAŻNIEJSZE. I tu trzeba sobie zdecydowanie postawić jakieś granice. By nie zapomnieć o sobie. Mi się to trochę przydarzyło. To jednak temat na inną historię. Niestety czasu cofnąć się nie da. Pewne rzeczy mijają bezpowrotnie. No i szkoda trochę. Bycie INFJ sprawia, że rozumiesz emocje swojego dziecka i to jest mega! Nikt nie będzie lepszym drogowskazem.

Po co ten tekst? Mam taką misje, że sprawie, że ludzie będą bardziej rozumiali INFJ. Może komuś kto żyje w nieświadomości pomogę się odnaleźć. Fajna w tej osobowości jest  też otwartość na ludzi i łatwość nawiązywania kontaktów. To też tak trochę nie do pary z intro. Jednak tu to jakimś cudem działa. Sama mam grono ludzi, których kocham. Uwielbiam spędzać z nimi czas. I nawet nie raz jest miło gdy się martwią kiedy milczę. Na całe szczęście chyba już wszyscy moi bliscy przyzwyczaili się, że nie odpisuje i wybaczają. A jak nie to może teraz zrozumieją.
Jednak trochę mi głupio, że potrzebuje czasu by nie robić nic. A nic u introwertyka (tu mój przykład) to gapić się w mrugające lampki, słuchać muzyki i przemierzać kosmos wyobraźni. Ułożyłam już tyle scenariuszy, napisałam powieści i wierszy... Szkoda, że nie zawsze mam siłę je zapisać na kartce... 

Czemu nie zapisuje? Nie czuję by były perfekcyjne... A krytyka rzecz gorzka. Poczucie, że znowu będę niezrozumiana... Dlatego chyba też jakiś czas nie potrafiłam pisać. Co się zmieniło? Impuls, a raczej ktoś to ma tak samo... 









Komentarze

Popularne posty