Będzie dobrze!


 


Ten rok jest niesamowity. Dużo się zmienia. Zwłaszcza moje włosy! Sama już nie wiem ile razy przechodziłam metamorfozę. Póki co jednak wróciłam do tego co lubię najbardziej, czegoś co przypomina moje naturalne włosy. Jest super. Chociaż brakuje mi trochę tej uroczej grzywki i zadziornego kontrastu. Znając mnie pewnie coś jeszcze wymyślę. 


Schudłam też  całkiem  sporo, bo udało mi się na tę chwilę zrzucić 35 kg. Jestem dumna z siebie! Ciężko było nauczyć się żyć bez ciepłych bułeczek na śniadanie, słodkości do kawy. Jednak dałam radę! Spokojnie. Czasem na luzie i zjem bułeczkę, baaa nawet ostatnio pozwoliłam sobie na kubełek ulubionych lodów. Chociaż miałam chwilę gdzie jedzenie było najmniej ważną sprawą. Jednak sytuacja opanowana. Sporo osób zaczęło się martwić, że nikne w oczach. Inni wręcz krytycznie wyrażają się o mojej przemianie. Nie wiem czy to troska, zazdrość. Szczerze? Jakoś mi to lata. Zdanie innych coraz bardziej mnie nie obchodzi. Fajnej usłyszeć słowa podziwu, gratulacje. Jednak sama wiem najlepiej ile mnie to kosztowało, z czym było związane. Dlatego sama siebie peopsuje, nikt więcej nie musi. 


Ozdobiłam swoje ciało tatuażami - wiele lat się za to zabierałam. Marzyłam, oglądałam, zapisywałam inspiracje. Jednak coś mnie blokowało. Co się zmieniło? Zaczęłam żyć dla siebie. Myśleć o sobie, jarać się sobą, uszczęśliwić siebie. Przez co zapomniałam o tym by patrzeć na innych. Nic mi nie da przejmowanie się zdaniem kogokolwiek. Bo kiedy kogoś potrzebujesz zostajesz sam - nikt Cię nie uratuje, jeśli nie będziesz chciał zrobić tego sam. Więc musisz dbać o sobie. Więc zaczęłam żyć, realizować siebie. Miałam pomroczność chwilową, bo skupiłam się na kimś innym bardziej niż na sobie. No i przestałam. Jednak spokojnie, opanowałam sytuację i wracam do dbania o sobie. Zanim dopadł mnie chwilowy kryzys -odważyłam się zrobić piercing, o którym marzyłam od dawna. No i co, nie wyjęłam go, chociaż ciągle słyszę jakieś przytyki! Kiedyś pewnie bym się rozbeczała i zrezygnowała z niego. Dzisiaj wiem, że ważne jest to co mi się podoba. 


Więc jak widać największa przemiana zaszła we mnie. W moim sposobie myślenia. #Selflove to coś niezwykłego! Wiecie co jeszcze się stało?


Mur (czytaj lęk przed bliskością), o którym pisałam jeszcze nie tak dawno - runął. Znaczy zburzyłam go! Postanowiłam spróbować, w końcu przypomniałam sobie, że raz się żyje. A ja potrzebuję przeżyć by tworzyć. Także, wypadłam w końcu spod tej mojej bezpieczej "kopuły". Może to był ten moment, może coś szczególnego zobaczyłam w tej osobie - nieistotne. Zadziało się. 


Dobra, powiem tak - żałuję! Bardzo żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Nie tak serio, nie byłam gotowa. Wtedy potrzebowałam skupić się na sobie,  musiałam to przepracować. No i to nie jest tak, że jest zajebiście, bo życie to nie bajka. Życie to życie. Mimo kryzysów - nie poddałam się! Nie uciekłam od razu. Dalej chcę próbować - jestem z siebie dumna! Jak się okazało, to zajebista lekcja. Już wiem co jest moją największą traumą jeśli chodzi o relacje. Wiem już znacznie więcej, może dlatego mniej się boje. Podchodzę do tego inaczej - to nie tak, że teraz będzie tylko pozytywnie. Jednak dobre emocje są super, te negatywne uczę się ogarniać. Bardzo dużo zmieniło się w moim postrzeganiu relacji. Dowiedziałam się ostatnio tylu rzeczy o sobie. To jest niesamowite! Dało mi to inspiracje, więc nicość musi jeszcze poczekać by mnie pochłonąć. Nie tym razem! Tak łatwo się nie dam! Będzie dobrze! 


Już wiem czego potrzebuje, czego pragnę! Co jest dla mnie dobre. Wiem też co jeszcze muszę przepracować... 


Więc do zobaczenia! 

Komentarze

Popularne posty