Nocna samotność

Nie wiem jak zacząć. Tyle emocji, myśli jest dzisiaj we mnie. Nie mogłam w nocy zasnąć. Gdzieś przed trzecią nad ranem kiedy człowiek jest najbardziej samotny... Naszła mnie potrzeba by wrócić do wspomnień. Nie żebym żyła przeszłością - pewne rzeczy mijają, trzeba się z tym pogodzić. Najważniejsze to zapamiętać to co było piękne. Mam taki folder, który sprawia, że serce zaczyna bić mocniej. 

Powstał jakoś w 2015 lub nawet 2014 roku. Gromadziłam tam zdjęcia, filmy, jakieś cytaty, screeny... Zaczęłam go przeglądać, nie robiłam tego dwa lata jak nie więcej. To niesamowite ile czasu minęło, ilu ludzi wciąż z tego okresu wywołuje uśmiech na mojej twarzy.  Nie oszukujmy się najwięcej jest tam zdjęć mojego syna - sercem całym dziękuję, że go mam. Znalazłam tam też zdjęcia, które kiedyś namiętnie robiłam. Nawet niezłe są. Nie wiem dlaczego dzisiaj już ich tak wielu nie robię. Uwieczniała tam niebo, chwilę z ludźmi, którzy są ważni. Rzeczy, które budziły we mnie emocje. Są też zdjęcia mebli, które odnawiałam. Kurde muszę do tego wrócić!  Nie był to spokojny czas. Jednak burza jaka przyszła potem zniweczyła wiele planów. 


Nie oszukuje się, byłam w czarnym dole przez dłuższy czas. Cudem było, że przetrwałam ten okres. Wegetacja to niesamowity proces. Nie masz siły żyć jednak jakoś funkcjonujesz. Na całe szczęście wyszło słońce po tej burzy. Kiedy patrzę wstecz mam ochotę rzygać z obrzydzenia. Zmarnowałam tyle czasu, tyle szans. Oddech. 
Wierzę, że to była lekcja, która miała mi przypomnieć jak ważne są małe rzeczy. W końcu - radość chwil i nic więcej nie ma znaczenia. Nie można być zachłannym, bo przeznaczenie przywali byś się obudził. Ja chciałam dużo, mocniej... No i się doigrałam. Chuj w to. Było minęło, bo niedobrze mi się robi naprawdę jak o tym pomyśle. 


Uratowałam się - sama. Jak zawsze. To też teraz nieistotne. Wróćmy do tych pamiątek. W sumie nie wiem po co mam screeny rozmów z Messengera... Zaczęłam je czytać. Dawno morda mi się tak nie cieszyła. Miło wrócić do chwili kiedy ktoś był w Twoim życiu. Wspierał Cię. Uświadamiał jaką masz siłę. W końcu wpadam na obietnice, która kolejny raz została złamana... Do oczu nie napływają łzy. Uśmiecham się jeszcze mocniej. Przypominam sobie wszystkie emocje z tamtej chwili. To piękny moment. I żal jest, że nie zawsze wszystko toczy się tak jakbyśmy pragnęli. Ale niewyobrażalne jest dla mnie znienawidzić kogoś kto dał radość. Znikł - widocznie nie jest nam po drodze. Zawsze jest jakaś nadzieja. W każdym razie zostają wspomnienia i to jest cudowne. 



Napędzana tą pozytywną energią zrobiłam kolejny krok. Wróciłam do odnawiania mebli. Kiedy pomyślę, że jeszcze niedawno spanie było jedyną pożądaną formą spędzania czasu dla mnie. To mam ochotę sama przywalić sobie. Niestety jesteśmy tylko ludźmi, "gorszy czas" dopaść może każdego. Cieszę się, że u mnie już minął. Bo ludzie mało rozumieją, mało widzą (może nie chcą) - nieważne. Więc jeśli macie kogoś, kto zauważy, że potrzebujecie pomocy, kiedy nie umiecie prosić - docencie. Strasznie ciężko jest się pozbierać bez kogoś takiego. 


Dlaczego mi się udało? Mam teorie, mam twardy tyłek - jak jesteś romantyczką, introwertyczką, altruistką, która wciąż wierzy w ludzi. To tyle razy Ci się oberwie od życia (ludzi), że w końcu stajesz się silniejsza. Musisz za wszelką cenę chronić swoje marzenia - rodzina. Jako, że mam namiastkę tego czego pragnęłam, to jeszcze bardziej czuje się w obowiązku - nie zatruwać sobie życia.
A nie ma gorszej trucizny niż nienawiść i zazdrość. Zazdrość to straszne kurestwo. Słabi ludzie zazdroszczą, silni nie mają czasu - realizują cele. Proste!


Najgorsze jednak jest to uczucie, które dopada Cię w nocy. Nie można nazwać go poczuciem pustki - masz cudownych ludzi w swoim życiu - byłoby to niesprawiedliwe. Masz rodzinę, rodzinę stworzoną z przyjaciół. Jednak nocna samotność to najgorszy rodzaj samotności. Wtedy czujesz, że brakuje ci kogoś, wiesz to. Wiesz też, że gdzieś jest ktoś kto czuje podobnie, rozumie to, przeżywa to samo...  







Komentarze

Popularne posty